Odbieranie zwierząt właścicielom
Postanowiłam napisać pewne wyjaśnienie do tekstu dotyczącego odbierania ludziom zwierząt w związku z mailem pewnej Pani, która zdaje się nie zrozumiała mojego stanowiska i postanowiła się oburzyć i obrazić, która zapewne uważa,że jesteśmy zwyrodnialcami, którzy trzymają zwierzęta, katują je, głodzą, a w dodatku się chwalą tym.
Wypowiedz dotycząca tematu poparta jest długimi przemyśleniami na temat sposobów i faktycznego działania instytucji, czy organizacji, które dają sobie prawo odbierania ludziom ich zwierząt, oraz innych, życzliwych, którzy postanowili wystąpić w roli donosicieli. Nie ma możliwości stworzenia instytucji doskonałej, każda próba stworzenia takiej kończy się tyranią, o której wystarczająco wypowiedział się Orwel, w |książce ”Rok 1984 „Próby jej tworzenia pogłębiają jedynie patologiczne stany, jeżeli ktoś celowo gnębi swoje zwierzę to jest chory psychicznie i nic go od tego nie odstręczy, a jeżeli ktoś źle traktuje swoje zwierzę z powodów braku wiedzy lub pieniędzy, to nie potrzeba zwierzęcia zabierać tylko właściciela wesprzeć, ale fundacje z uporem maniaków zajmują się odbieraniem, straszeniem, lotnym kontrolowaniem,nachodzeniem z policją, zamiast wspieraniem, dokarmianiem i propagowaniem informacji.
Fundacje końskie poznały samowolę w Polsce, teraz bezczelnie patrząc nam w oczy potrafią zbierać datki na:" biedną muliczkę wykorzystywaną przez złego Pana, który co roku karze jej rodzić żrebię" drodzy Państwo muły są bezpłodne, czy wielka fala litości przysłania nam rozsądek?
Ponadto należy się zastanowić, jak ocenić, czy pies, kot, czy koń ma dobre warunki?
Kto ma się tym zająć?Lekarz weterynarii?Behawiorysta? Sąsiad, który zwykle zgłasza-donosi.?Inspektor fundacji skoncentrowanej na tym, żeby zwierzę odebrać?Opinia publiczna? Kto ma to ocenić i na jakiej podstawie? Przepisów unii? Własnego odczucia?
Słychać głosy, że pies na łańcuchu trzymany się męczy,wiec teraz wszystkie psy z łańcucha trafią do schroniska i tam nie będą się męczyć? Że pies w mieszkaniu się męczy i w dodatku przeszkadza sąsiadom, więc teraz każdy pies z miasta zostanie odebrany? Są też takie skrajne opinie,że męczenie i katowanie to sterylizacja zwierzęcia, lekarz, który to robi bez wskazań zdrowotnych jest rzeźnikiem, a nie lekarzem.Można określić ,że zwierzę głodzone jest nieszczęśliwe, a konie karmione, tuczone na rzeź tak,że rozrywa im żołądek są szczęśliwe? A kto i jak to sprawdzi, czy ten koń jest karmiony, czy przekarmiany?
Sąsiad zauważył chudego konia, a może jest stary, ma nowotwór, może ma problemy zdrowotne, wrzody, czy inne, ale fundacja która przyjedzie na kontrolę lotną, na wniosek sąsiada znajdzie winę w właścicielu, zrobi na niego nagonkę, setki zdjęć, reportaż i zbierze tysiące złotych na konia katowanego i nic nie pomogą zaświadczenia lekarza weterynarii, że zwierzę było leczone.Tak to działa, aż trudno w to uwierzyć, ale historia jest prawdziwa.Warto wspomnieć ,że fundacja, która przyjechała do tego rolnika zastraszając sądem zmusiła go do sprzedania za bezcen, jego krowy,cielaka i psa, zupełnie zdrowych i w dobrej kondycji.Wychodząc pewnie z założenia, któremu przyklasnął tłum widzów,że taki zwyrodnialec nie powinien mieć zwierząt wcale.Może należałoby mu też zabrać kury, kaczki i na wszelki wypadek zamknąć go w więzieniu, bo przecież może sobie zaraz kupić drugiego konia, krowę itd.
Opisuję tą sytuację,żeby uzmysłowić Państwu jak działa raz rozpoczęta procedura.
Może ktoś się poczuł obrażony za nazywanie donosicieli hipokrytami,ale nie da się tego nazwać inaczej.
A dlaczego mówimy tylko o koniach psach i kotach?
Nikogo nie porusza los świni, która jest zwierzęciem bardziej inteligentnym od psa i zdaje sobie sprawę ze swojego położenia.Nie ma większego bestialstwa,niż zamykanie tych zwierząt na halach po 1000 lub więcej sztuk, w maleńkich klatkach, tylko po to ,żeby je tuczyć i zabijać.A przecież większość z nas je takie mięso.Mnie osobiście dużo bardziej porusza los zwierząt rzeźnych hodowanych przemysłowo, które trzeba zobaczyć,żeby to poczuć, pakowanie do tira, przewożenie, oczekiwanie w kolejce do rzeźni, wreszcie śmierć – zagazowanie. Lub rażenie prądem.Czy może ktoś zaprzeczy, powie że te zwierzęta wcale nie cierpią, bo taki jest ich los? To inny może uważać, żę taki jest los łańcuchowego psa. To jest takie samo zwierzę, ale świnia,czy krowa zostały zepchnięte do nieistnienia, specjalnie po to żeby ludzie mogli się dobrze czuć, jedząc ich mięso.Czy nie jest to kolejna hipokryzja, której nie sposób nie zauważyć?
W takim razie fundacja miłośników zwierząt, wzruszonych ich cierpieniem odbierze chłopu 1000 świń, znajdzie im domy, podpisze umowy,że do końca życia będą o nie dbać, karmić, leczyć?
Tak zrobi?
Nie, nie zrobi tego.Co każe mi sądzić,że nie chodzi w działaniu fundacji o ratowanie cierpiących zwierząt.Należy się zatem zastanowić o co chodzi? Co przyświeca ludziom, którzy działają w taki sposób?
Wszelki przymus ma działanie odwrotne, chowa jedynie problem głębiej, katowanego psa do piwnicy.A opowiadanie historii,że jakiekolwiek normy poprawią sytuację jest okłamywaniem siebie samego.Wszyscy wiedzą ,że istnieją hodowle FCI, gdzie w oborze przerobionej na psiarnię stoi 10 psów w boksach zgodnych z normami, oświetlonych sztucznym światłem i to całe ich szczęśliwe życie interczempiona.
Naszym zdaniem jedyną skuteczną metodą jest działanie, które daje dobry przykład.Dlaczego nie istnieje fundacja końska, która jeździłaby po kraju i rozczyszczała koniom kopyta,żeby miały lepsze życie, dlaczego podobna fundacja nie wykonuje usług sanitarnych w oborach, nie wydaje broszur jak dbać o takie, czy inne zwierzę, dlaczego każdy kurs dla rolnika-hodowcy zwierząt jest wysokopłatny.A jednocześnie znajdują się pieniądze na lotną kontrolę, która przejechała 900 km z Wrocławia do Lublina, i służyła wyłącznie temu, żeby pozwać człowieka do sadu.Dlaczego ludzie tak zazdrośnie strzegą wiedzy, którą posiedli, nie podzielą się wiedzą z dziedziny, którą zgłębili?
Wydają energię na internetowe kamieniowanie wydumanych wrogów, a można by było przekuć ją na realną pomoc.
My aby rozpropagować wiedzę na temat nam bliski postanowiliśmy się podzielić wiedzą, żeby zwierzęta innych hodowców miały lepiej, żeby udało im się uniknąć błędów, żeby ich zwierzęta nie umierały, nie cierpiały i nie chorowały.I myśli te przedstawiamy m.in. na stronie.
www.hodowlaowiec.pl.tl
Jeżeli każdy z nas przyłożyłby się do poprawy losu zwierzęcia w swoim otoczeniu-pies sąsiada stoi na łańcuchu, zaproponuj,że pomożesz mu zrobić boks, płot.Koń sąsiada stoi w oborze cały rok, zaproś go na własną łąkę.Wiesz ,że ktoś się na czymś nie zna to mu wyjaśnij, pokaż, daj przykład.Jeżeli pies jest głodny, to kupuj mu karmę.
Żadnym sposobem jest okazywanie pychy, pogardy, niechęci i ironii pod płaszczem internetowej anonimowości.
Pozdrawiamy serdecznie i życzymy lepszego Nowego Roku.
-
12.2014
Pierwotny tekst, z lekkimi zmianami, do którego odnoszę się powyżej.
Ostatnio temat bardzo żywy i nośny. Zwierzęta zwane maltretowanymi, temat chwytny, gorący, a co najwazniejsze chwytający za serce.
Nikt nie ma prawa odbierać właścicielom ich zwierząt!
Pod żadnym pozorem, ani ratowania męczonych psów, ani uwalniania z rąk okrutników żywych istnień, ani żadnym innym pozorem.
Sprawa którą poruszam jest zdecydowanie poważniejsza, głębiej sięga i dotyka zdecydowanie poważniejszych tonów niż niekarmione psy. Jest to sprawa podejścia do własności. Tak, do własności .A właściwie agresywnej próby zmiany podejścia właściwego Polakom, ludziom wolnym, włościanom, na inne ruskie, bezwłasnościowe, wpędzające masy ludzkie w wieczny strach i niepewność.
Własność jest czymś w co nie ma prawa ingerencji żadna instytucja, nikt nie może ci własności odebrać, naruszyć, zażądać, zagrozić odebraniem, zmusić do sprzedania za bezcen, nikt nie ma do tego prawa. A jeżeli komuś damy do tego prawo to już nigdy sami nie poczujemy się bezpiecznie.
Wyłom ma się dokonać delikatnie, powoli, właściwie tylko muskając temat, mydląc oczy tym którzy wierzą w to, co mówi im telewizornia, fora pełne zindoktrynowanych głupców, głaszcząc po główkach pochwalnie tych którzy lubią się litować, dając pożywkę tym którzy lubią ploteczki, uszczęśliwiając tych którzy cieszą się ,kiedy sąsiada spotyka tragedia, no i oczywiście dając zarobek i rozgłos instytucjom oddolnym, które tworzone przez ludzi, działają, rzecz jasna,dla dobra ludzi.
I nie chcę ich słyszeć, ale wiem że padną, w tym momencie głosy, że głodzone konie, męczone psy, że przecież te zwierzęta cierpią, że trzeba ratować co się da.Że to nie własność tylko żywe stworzenia.
Sprawa przypomina mi pewne wydażenie.W obejściu sąsiada wybuchł pożar, na początku mały, wszyscy stali i się przyglądali, potem ktoś zadzwonił do straży pożarnej, wieś położona daleko, zanim przyjechała dom spłonął.
A ten który zadzwonił krzyczał, najgłośniej zadowolony z siebie,że pierwszy zareagował.Czy nie lepiej było gasić pożar kiedy był mały, osobiście, zamiast po telefon, siegać po gaśnicę?
A, bo to nie twoja sprawa?!Dobrze, że są od tego instytucje, które zrobią , pomogą, zareagują za ciebie. Wystarczy zadzwonić, donieść, spełnić obywatelski obowiązek. A skoro tak dobrze reagują no to trzeba dzwonić, może będziesz sławny, napiszą o tobie w Gońcu Polesia, odpowiedzialny obywatel zareagował, doniósł!!
Donosiciel to marny burek, gryźć nie umie, ale dobrze hałasuje.